Wydawać by się mogło, że wystarczającą receptą na fiskalne zapędy i zachłanność organów podatkowych i Ministerstwa Finansów oraz ZUS, jest założenie spółki w Anglii, czy w Bułgarii, bądź też spółki offshore i prowadzenie poprzez nią swojej działalności w Polsce. Jednak ostatnio coraz częściej właściciele, dyrektorzy lub wspólnicy (także nieoficjalni) takich spółek są nagle zaskakiwani wszczynaniem postępowań przez urząd skarbowy, kończących się nałożeniem podatku wraz z odsetkami od zarejestrowanej poza granicami Polski działalności lub też przez ZUS, który kwestionuje możliwość płacenia składek za granicą z jednoczesnym zwolnieniem z obowiązku odprowadzania ich w Polsce.

W jaki sposób urząd namierza działających w taki sposób polskich przedsiębiorców?

Okazuje się, że samo przerejestrowanie działalności poza Polskę nie wystarcza, aby uwolnić się od „opieki” polskich urzędników. A bardzo wielu przedsiębiorców popełnia ten błąd, poprzestając właśnie tylko na tym posunięciu. Pozostawiają nierozwiązaną kwestię bezpiecznych przepływów pieniężnych swojej firmy. Gubi ich nieznajomość realiów polskiej bankowości. Zakładają dla zagranicznej firmy konto w banku w Polsce i za jego pośrednictwem przyjmują płatności od kontrahentów, opłacają faktury lub wypłacają sobie pieniądze. To jest jak podanie siebie na tacy urzędnikom kontroli skarbowej. W konsekwencji urzędnicy, z dość dużą łatwością są w stanie udowodnić, że zarejestrowana np. w Anglii działalność jest de facto prowadzona w Polsce. Przedsiębiorcy nie zdają sobie nawet sprawy, że choć może wydawać się to paradoksem – łatwiejszym „kąskiem” dla aparatu fiskalnego jest spółka z raju podatkowego mająca konto bankowe w Polsce niż spółka polska mająca konto bankowe poza Unią Europejską.

Decydując się na tak pochopny krok i zakładając konto w Polsce dla spółki angielskiej lub offshorowej, musimy pokazać w banku firmowe dokumenty, które są kserowane lub skanowane. Dodatkowo bank wymaga zadeklarowania końcowego właściciela spółki (beneficial owner). Od tego momentu służby i urzędy mają nieograniczony dostęp do wszystkich tych danych. Nie zapominajmy bowiem, że w Polsce tajemnica bankowa jest iluzoryczna, a w praktyce nie istnieje.

Mając wszystkie dane, urząd skarbowy szybko połączy fakty i będzie wiedział kto jest rzeczywistym właścicielem spółki. I tak ta pozornie zagraniczna działalność kończy się w najlepszym przypadku dołożeniem 19% podatku plus odsetki. A jeżeli nawet nie dojdzie do nałożenia karnego podatku na spółkę, to np. wypłacanie pieniędzy z bankomatu z karty wydanej do polskiego konta, zostanie natychmiast zinterpretowane jako pobieranie dochodu osobistego ze spółki. I znowu w najlepszym wypadku kosztuje to 19 % podatku, ale może także kosztować i 75% karnego podatku. Jak pokazuje praktyka, urzędy skarbowe, nawet jeśli formalnie nie mają prawnych możliwości skontrolowania zagranicznej spółki, stosują bardzo prostą metodę – kontrolują właściciela, przypisują wszystkie zyski spółki jemu i na niego nakładają podatek, zarzucając tzw. firmanctwo czyli faktyczne prowadzenie działalności przez polskiego obywatela pod szyldem fikcyjnej zagranicznej firmy.

Jeżeli nasza zagraniczna spółka (najczęściej angielska lub inna europejska) prowadzi swą działalność także na terytorium Polski (chociażby częściowo i tymczasowo), to rachunek założony w polskim banku będzie dla urzędu skarbowego bezdyskusyjnym wskazaniem na istnienie zakładu w Polsce. Urząd bez trudu i co najważniejsze praktycznie niepodważalnie wykaże, że działalność jest tak naprawdę prowadzona w kraju: zarząd i właściciel mieszka w Polsce, decyzje dotyczące biznesu zapadają w Polsce, konto firmowe jest w banku zlokalizowanym w Polsce – zatem zakład działalności gospodarczej jest w Polsce, co oznacza że musi być tu opodatkowany. Urząd skarbowy zawsze idzie po najmniejszej linii oporu, a wykazanie istnienia zakładu w Polsce jest dla nich najprostszym działaniem.

Na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze jakiejś głębokiej współpracy pomiędzy urzędami skarbowymi, a ZUS-em odnośnie wymiany informacji o wykrytych przypadkach, opisanych powyżej. Jednakże permanentnie utrzymujący się deficyt budżetowy oraz z roku na rok coraz to powiększane wydatki z budżetu państwa wymuszą w końcu i taką współpracę. Finalnie zatem jeszcze ZUS, mając udokumentowane przez urząd skarbowy wykazanie istnienia zakładu w Polsce, będzie mógł także domagać się od właściciela (który wcześniej opłacał składki za granicą) zaległych składek wraz z odsetkami.

Rozwiązanie

Najlepszą metoda uniknięcie wymienionych wyżej problemów jest założenie dla swojej zagranicznej spółki konta bankowego poza granicami Polski. Odetniemy w ten sposób urzędnikom najszybszą i najprostszą drogę do pełnej wiedzy o naszej rzeczywistej działalności.

Przy robieniu przelewów z zagranicznego, firmowego konta na swój rachunek osobisty w Polsce, trzeba pamiętać o opodatkowaniu ich w Polsce lub w kraju uzyskania (zależnie od treści Umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, o ile takowa istnieje) – każdy bowiem wpływ na konto osobiste jest tu traktowany przez Urząd Skarbowy jako dochód osobisty.

W wypadku spółki offshorowej nie jest wskazane robienie w ogóle takich transferów pienieżnych, gdyż może to skutkować przypisaniem nam posiadania owej spółki, czyli arbitralnym uznaniu, że jesteśmy jej właścicielem lub beneficjentem ostatecznym podmiotu, chyba że mamy przygotowane odpowiednie umowy i jesteśmy w stanie udokumentować stan faktyczny dotyczący naszej współpracy z takową spółką offshore. Brak takiej dokumentacji i przelewy do Polski mogą spowodować, że zostaną nam przypisane wszystkie dochody spółki offshorowej, przy wykorzystaniu n.p. regulacji o CFC.